Panna Anderson wpadła do swojego mieszkania, wciąż wściekła po incydencie z taksówką. Teraz była już w windzie i nie mogła pozbyć się uczucia frustracji.
„Kurczę, Clark! Wściekam się!" wykrzyknęła Lindsay, jej irytacja była wyczuwalna przez telefon. „Ci gliniarze w ogóle mnie nie traktują poważnie!"
„Co cię tak wkurza, Lindsay?" zapytał Clark, próbując ją uspokoić. „To tylko komórka, kochanie. Możesz ją łatwo wymienić. Już dziś kupiłaś nową i dzwonisz do mnie!" Lindsay prychnęła.
„Nie chodzi tylko o ten cholerny telefon, Clark! Chodzi o zasadę. Nie będę tolerować ludzi, którzy myślą, że mogą łamać prawo bez powodu!" Spokojny ton Clarka powrócił. „Lindsay, kochanie, może trochę się wkurzasz o nic?"
Głos Lindsay podniósł się. „Nic?! Ten kierowca ukradł mi telefon i mnie porwał! Sprawię, że zostanie pociągnięta do odpowiedzialności, nawet jeśli to będzie ostatnia rzecz, jaką zrobię!" Clark zaśmiał się. „Spokojnie, Lindsay. Nie wpadaj w panikę".
„Heh, kochanie, jesteś pewna, że chodzi tylko o telefon?" zapytał Clark, wyczuwając, że gniew Lindsay może mieć więcej wspólnego.
Lindsay wzięła głęboki oddech, zanim odpowiedziała: „Po prostu nie mogę pozwolić ludziom takim jak ten kierowca myśleć, że mogą zastraszać innych bez konsekwencji, Clark".
„Ach, chodzi o dumę, prawda?" zażartował Clark, dobrze znając swoją dziewczynę.
Lindsay poczuła się trochę zirytowana. „Urgh, Clark, naprawdę mnie kochasz? Jesteś po mojej stronie?"
„Oczywiście, kochanie" zapewnił ją Clark. „Zawsze jestem po twojej stronie".
„Jeśli chcesz, mogę wpaść i pomóc ci namierzyć tego kierowcę" zaproponował Clark, okazując swoje wsparcie. „Nie, wszystko w porządku. Zajmę się tym sama" odpowiedziała Lindsay, doceniając ofertę Clark, ale chcąc udowodnić swoją niezależność.
„Jesteś pewna, kochanie? Mogę od razu przylecieć i odwołać konferencję" nalegała Clark.
„Nie, Clark, nie możesz odwołać tej konferencji z chirurgami" odpowiedziała stanowczo Lindsay. „To jedyny sposób, w jaki tata rozważy twoje stanowisko szefa oddziału chirurgicznego".
Z głębokim westchnieniem w końcu dotarła na swoje piętro i wyszła z windy. Gdy zbliżała się do drzwi, zauważyła nowego sąsiada wprowadzającego się obok, co jeszcze bardziej pogłębiło jej i tak już stresujący dzień.
Jęknęła w duchu, już przerażona myślą o nowej sąsiadce, z którą będzie musiała się zmierzyć.
Ale jej frustracja sięgnęła zenitu, gdy dostrzegła znajomą blondynkę.
„Co się stało, kochanie?" zapytał Clark, wyczuwając frustrację Lindsay. „Nic, kochanie. Oddzwonię do ciebie" – odpowiedziała Lindsay, przerywając odpowiedź Clarka i kończąc rozmowę.
„Co tu robisz?" – zapytała panna Anderson, mrużąc oczy.
Emerald nie drgnęła i po prostu powiedziała: „Mieszkam tutaj".
„Tuż obok? Wyobraź to sobie!" Oczy panny Anderson rozszerzyły się.
„Zbieg okoliczności". Emerald wzruszyła ramionami.
„Śledzisz mnie?" Podejrzenia panny Anderson wzrosły.
Wyraz twarzy Emerald stał się lodowaty.
„Nie śledzę cię. Ja prowadzę taksówkę. Ty wsiadłaś. I jesteśmy sąsiadkami. Koniec historii".
Złość panny Anderson sięgnęła zenitu: „Ukradłaś mi komórkę! I praktycznie mnie porwałaś! A żeby było jeszcze gorzej, policja mi nie uwierzyła, a teraz jesteś moją przeklętą sąsiadką! Do czego ten świat zmierza?"
Emerald uniosła brwi.
"Ty dramatyzujesz."
Panna Anderson prychnęła. "Śmiejesz się, prawda? Taksówkarz, właściciel nieruchomości w tym ekskluzywnym kompleksie?"
Emerald uśmiechnęła się złośliwie.
"Wygląd może mylić."
Wymiana słów zakończyła się, gdy Emerald zamknęła drzwi przed twarzą panny Anderson.
Panna Anderson wściekła się, waląc w drzwi. "Zgłoszę cię władzom! Zapłacisz za to drogo, zapamiętaj moje słowa!"
------------------------------------------------------------------------------
Detektyw Jameson i jej partner Ryan byli zajęci analizą sprawy masakry i tajemniczego wypadku, gdy panna Anderson wpadła, domagając się uwagi detektywa Jameson.
„Panno Anderson, jestem zaskoczona, że znów cię widzę", powiedziała Jameson pełna sarkazmu.
Panna Anderson przychodzi tu już od trzech dni, odkąd zgłosiła incydent ze swoimi przygodami taksówkowymi.
„Czy jesteś tutaj, aby ponownie zgłosić incydent z taksówkarzem, który cię porwał?" zapytał Ryan.
„Absolutnie! I ukradła mi telefon komórkowy! Mówiłem ci tysiąc razy i potrzebuję natychmiastowej akcji!"
„Jak ci mówiłem, twój raport był niemożliwy i ślepy zaułek; nie masz numeru rejestracyjnego ani nazwiska; nazwisko, które zarezerwowałeś, nawet nie istnieje", Jameson powiedziała już tysiąc razy.
"Ale wiem dokładnie, jak ona wygląda, i pamiętajcie, że ją znalazłem i mówię wam, że ta osoba mnie prześladuje", Anderson wściekle poinformowała ich i nalegała, żeby jej uwierzyli.
Jameson przestała przeglądać nagrania z monitoringu z miejsca zbrodni w Throne i teraz poświęca całą swoją uwagę skargom Misd Anderson.
"Naprawdę, gdzie ona teraz jest?" pyta poważnie.
"Mieszka obok mojego mieszkania", pewnie odpowiedziała Anderson.
Detektyw Jameson, już przytłoczona, westchnęła z frustracji.
"Pani, mówi mi pani o taksówkarzu, który rzekomo porwał
jesteś sąsiadem... przez cały ten czas? - zapytał detektyw Jameson.
Panna Anderson energicznie skinęła głową. "Tak! I ona mnie prześladuje".
Partner Jamesona, Ryan, stłumił śmiech.
Jameson rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie, zanim odwrócił się do panny Anderson.
"Okej, zbadam to. Jeśli "Jameson zaczął", qtwueueuepqhsghaj".
"Okej, "Anderson po prostu złapała za nadgarstek detektyw Jameson i wyciągnęła ją z biurka.
"Poczekaj". Nie miała czasu powiedzieć nie, gdy kobieta całkowicie wywlokła nas z biura.
"Detektywie Jameson, nie wiedziałem, że znalazłeś swoją żonę". Policjanci na posterunku dokuczali jej i śmiali się z sytuacji detektyw Jameson.
Zawstydzony Jameson zasłonił twarz, gdy był ciągnięty przez upartą pannę Anderson.
Ryan śmiał się, idąc za nimi.
W samochodzie
Ryan szepnął: „Jesteś taki delikatny w tej kwestii, E.J. Wygląda to tak, jakbyś cieszył się dramatem".
Wyraz twarzy Jameson stał się surowy, ale w jej oczach widać było odrobinę rozbawienia. „Zamknij się, Ryan. I nie każ mi aresztować cię za współudział w pyskach".
Wszystko było dla nich po prostu zabawne, dopóki nie zapukali do drzwi Emerald.
Ciąg dalszy nastąpi...