Kobieta szła ulicami miasta, co trochę oglądając się za siebie. Nie wyróżniała się z tłumu, ale miała wrażenie, jakby cały świat się jej przyglądał. Stała się dość rozpoznawalna, głównie w świecie przestępczym, co nie ułatwiało jej życia, a w szczególności momentów, które niegdyś były dla niej całkowicie prywatne.
Weszła szybko po schodach i już po chwili pakowała się do średniej wielkości walizki jak najszybciej tylko mogła. Najchętniej zostawiłaby wszystko tu, w Irlandii, ale nie mając przy sobie praktycznie żadnych pieniędzy, takie rozwiązanie nie wchodziło w grę. Po spakowaniu bagażu, wyjęła ze swojej skrytki pod prześcieradłem kilka banknotów. Na bilet do Londynu starczy pomyślała i z tą myślą opuściła swoje mieszkanie w centrum kraju.
Jej pierwszym przystankiem był salon fryzjerski, który mieścił się dwie przecznice dalej. Z zarzuconym kapturem na głowie weszła do środka. Nie chciała zmieniać swojej fryzury, ale była to jedyna możliwość. Z długich do pasa, kasztanowych włosów, nie zostało już prawie nic. Na koniec udała się jeszcze do łazienki z zamiarem wykonania mocnego makijażu. Po zrobieniu tej czynności, zapłaciła za usługę i ponownie zakładając kaptur na głowę, wyszła z budynku.
Na lotnisko dotarła po dwóch godzinach, ponieważ taksówkarzowi chyba się nie spieszyło. Wysiadła z taxi i udała się na odprawę. Wszystko poszło zgodnie z planem i nikt jej nie rozpoznał, ani nikt nie zadawał zbędnych pytań. Po wylegitymowaniu się fałszywym paszportem, poinformowała jeszcze swojego przyjaciela o jej podróży do Wielkiej Brytanii. Nie czekając na odpowiedź z jego strony, wyjęła kartę i zniszczyła ją wrzucając do jednego z pobliskich ogólnodostępnych koszy na śmieci. Wsiadła do samolotu i wyleciała starając się zapomnieć o tym, czego się dowiedziała przed lotem.
*
Krótki prolog, ale następne rozdziały obiecuję, że będą dłuższe. Do zobaczenia niebawem ;)
283 słów